Jak przestałem kochać design – Marcin Wicha- recenzja książki

By | 7 stycznia 2018

Sięgnęłam po kolejną książkę Marcina Wichy – “Jak przestałem kochać design”. Recenzję poprzedniej możecie przeczytać w poście  Rzeczy, których nie wyrzuciłem.

Właściwie “Jak przestałem kochać design” to pierwsza książka Wichy o rzeczach, ale wątpię, czy sięgnęłabym po nią, gdyby nie tytuł drugiej. Mało mam wspólnego z designem, na dodatek ciągle pragnę odgracać przestrzeń.  Wydawać by się mogło, że to książka nie dla mnie.

Okazuje się, że warto czasem zajrzeć w zupełnie inne zakątki, poszerzyć horyzonty, wiedzę. Możemy odkryć nową pasję lub chociażby, jak w moim przypadku, zacząć inaczej patrzeć na rzeczy. Uważniej.

Nie wierzę, że tytuł książki to prawdziwe wyznanie autora.  To dla mnie taka zaczepka. Zaproszenie do dialogu. Do kontemplacji. Do uważności.

To, o czym Marcin Wicha pisze jest mi bliskie. Jesteśmy z tego samego pokolenia. Mogłabym opowiedzieć kilka historii o rzeczach, ale brakuje mi szerszej perspektywy. Jakoś nie wiążę historii rzeczy z trendami, polityką.

Kiedyś w naszym mieście, koło ogródków działkowych,   straszyły dziwaczne konstrukcje.  Straszyło toto latami.  Nigdy nie przerodziło się w nową palmiarnię.  Rzecz porzucona, niedokończona. Ale nigdy nie myślałam o tej konstrukcji jakoś inaczej – była, straszyła i już. A Wicha rzeczy widzi inaczej.  Czyta z nich informacje, których jak wydobyć nie umiem.

To pospolity widok mojego dzieciństwa: skamieniałe worki z cementem. Rosły pojedynczo lub całymi stadami. Występowały w okolicach placów budowy. Rozrzucenie pewnej ilości materiałów stanowiło deklarację intencji: kiedyś to zrobimy, zbudujemy naprawimy. Tylko na razie jakoś nie wychodzi. Bo jesień, bo znów idą deszcze, bo zima za progiem.

(…)

Taki to był świat. Pełen rzeczy zaczętych i nieskończonych. Porzuconych zamiarów i części. Otaczała nas skamieniała tymczasowość.

Książka Wichy nie jest tylko o przeszłości a bardziej o zmianie w podejściu do przedmiotów. Kim jest projektant? Jaki cel stawia przed nim społeczeństwo, władza? Komu służy?

Mamy więc poruszoną kwestię użyteczności ponad wszelką miarę (te same maszyny mogą produkować naboje) i obecne teraz łapanie człowieka w sieć, design w służbie kasy, logo i przykład-  opakowania chipsów. Wicha pisze o designie z różnych perspektyw. Zahacza o o absurdalne pomysły, jak pokazanie rozwiązania zagadki na okładce książki.

Oszukiwanie jest jednym z wiecznych zadań architektury i designu. Pierwsze samochody przypominały dorożkę (koń wziął dzień wolnego, jutro na pewno znów będzie). Pierwszy telewizor przywarował w drewnianej skrzynce i udawał kredens. (…)

Wszystkie te guziczki i przyciski, w które klikamy. E-booki udające papier. Koperty oznaczające e-mail. Elektroniczne teczki,  skrzynki, kosze na śmieci. Piktogramy, na których telefony wciąż zasłaniają się okrągłą tarczą (…)

– Wszystko jest po staremu. To nadal wasz świat, możecie się w nim odnaleźć. Tylko róbcie, co trzeba. My zajmiemy się resztą.

 

Wicha nie lubi minimalistycznych przestrzeń, tylko biel wokół. Ale zauważa pewną sprawę, takie wnętrza onieśmielają.

Nie wiem, czy chciałabym, by wnętrze mojego domu onieśmielało. Wiem jednak, że zaczęłam patrzeć na rzeczy inaczej, doszukiwać się historii. Być może miałam tę umiejętność gdzieś w sobie, inaczej skąd by się u mnie wzięło znoszenie starych gratów do domu i przywracanie ich do życia? Nie ma tego wiele, ot stół , kinkiety, parę innych drobiazgów, ale jeśli coś sobie upatrzę, to zupełnie jakbym zaczynała kochać design.

Jeśli podobała Ci się recenzja i zdecydujesz się na zakup książki,  to kupując poprzez jeden z poniższych linków wspierasz mojego bloga – drobna prowizja od sprzedaży pozwala na jego utrzymanie 🙂

Podziel się :)