Hygge. Klucz do szczęścia – praktykuję Hygge
Jak zwykle z opóźnieniem (wszak realizuję swoje cele i nie mogę zbaczać z kursu) zabrałam się za lekturę książki “Hygge. Klucz do szczęścia” Meika Wikinga. Oczyma duszy już widzę jak moja mama, której opowiadam o książce, mówi: srytum tytum. I widzę jak muszę polemizować, że jednak pisanie o szczęściu ma sens. I że celebrowanie ma sens. I że wysilenie się ma sens. Bo potem jest Hygge. Wiem, bo jak się okazało, praktykuję Hygge pomiędzy innymi praktykami.
Oto dlaczego nie idzie mi z minimalizmem tak jak powinno! A to pamiątki nie wyrzucę, stawiam na stole, korzystam, doceniam. A to piekę ciasta, wysilam się, by celebrować z rodziną nasze małe Hygge. A to opatulam się kocem, w wełnianych skarpetach, pod oknem, z lampką wina i czytam. A to zdobędę coś bardzo Hygge. Tyle, że nie wiedziałam, że to Hygge jest. Ale zgadzam się, że hygge to klucz do szczęścia.
Znam wiele osób, co praktykują Hygge. I bladego pojęcia nie mają, że to robią. Zresztą, znajomość słowa nie oznacza praktyki. A ja praktykuję Hygge. Chociażby taka gra w planszówkę. Hygge. Stara zniszczona podłoga. Ale drewniana – Hygge. Fotel z PRL – więcej Hygge. Praktykuję z Hygge z moimi przyjaciółmi. I raczej nikt do nas nie dołącza. Tak elitarni w tym hyggowaniu jesteśmy. Jak Duńczycy.
Nie przesadzam z Hygge, nie szastam świeczkami. A jeżeli już, to są zapachowe. Nie sądzę, żeby Hygge było tylko dla Duńczyków. Ot, po prostu słowa nie wymyśliliśmy. Jeszcze.
Żadne srytum tytum. Czy Hygge to klucz do szczęścia – nie wiem. Zależy jak to szczęście definiujemy. Niektórym nie wystarczy czytanie książki. Ale na pewno bardzo hygge jest oderwanie się od trosk dnia codziennego. Odskocznia.
Moje stanowisko: zawsze lepiej mieć nazwane niż nienazwane. Wtedy można pogadać w odniesieniu do tego mniej więcej tego samego “czegoś”. Ale nie trzeba mieć nazwy, żeby czuć. A Hygge to uczucie. Praktykowanie nawet nie brzmi dobrze. Odczuwam Hygge.
No dobra…Piękne wydanie, piękne zdjęcia. Zachęcam do zajrzenia do książki “Hygge. Klucz do szczęścia” Meika Wikinga. Bum na książki o Hygge już trochę zmalał, więc spokojnie możecie zajrzeć do biblioteki. A nawet przejrzeć “na miejscu” w księgarni. Ja, jak zwykle, połasiłam się na książkę, ale niebawem puszczę ją w obieg. Pzyswoiłam nowe słowo, praktykę mam opanowaną 😉
To ja dziękuję i cieszę się, że jest nas więcej ?
Witam, trafiłam na blog przypadkiem. Jestem właśnie na początku tej drogi... może trochę młodsza, chociaż wiek to ponoć tylko liczba…
Dzień dobry, Tak.
Dzień dobry mam pytanie czy po studiach magisterskich na psychologii można otworzyć prywatny gabinet??? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Tak, od pół roku pracuję jako psycholog. Po 20 latach pracy w korporacjach zmieniłam całkowicie ścieżkę zawodową ?