Podejmowanie wyzwań, czyli bycie na TAK

Swojego czasu, kiedy syn odmawiał jedzenia niektórych potraw, owoców, warzyw, nie spróbowawszy ich nawet, wprowadziliśmy domową zasadę. Możesz nie lubić, ale najpierw spróbuj. Skąd niby wiesz, że nie lubisz, skoro nigdy nie próbowałeś? Bycie na TAK czasami się opłaca. Bycie na “tak” to podejmowanie wyzwań, wyjście ze strefy komfortu.   Czasami możemy przewidzieć, że coś nam się nie spodoba, ale nigdy nie mamy stuprocentowej pewności. Paraliżujący strach przed nowością ogranicza. Co zyskałam będąc na TAK?Jakie wyzwania podjęłam?

Wyzwanie nr 1 – spływ kajakowy

Nie sądziłam, że jestem w stanie dać sobie radę na kajakach. Nie umiem pływać, więc kierował mną strach. Moja pierwsza wyprawa kajakami, dwudniowa zresztą, nie należała do najłatwiejszych. Przenośki, chaszcze, prawie że mokradła. Brakowało jedynie aligatorów wynurzających się z wody. Deszcz, zimno, wichura. W namiocie potworne zimno. Wycieńczenie. A ja jednak zaliczam tę dwudniową wyprawę do udanych. Nie waham się przed kolejnymi wyprawami. “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. No właśnie – nie wiedziałam, że uwielbiam kajaki. Podjęłam wyzwanie i wiem o sobie więcej. Ja – człowiek z miasta – ukoiłam skołatane nerwy paradoksalnie poprzez wysiłek. I bliskość natury. Stan flow.  Wydawało mi się dotąd, że najlepiej wypoczywam przed TV czy przy muzyce. Nie, okazało się, że nie. Gdyby nie bycie na TAK, podjęcie wyzwania, nigdy nie dowiedziałabym się o tym, że potrzebuję natury bardziej niż wszystkiego innego.

Wyzwanie nr 2 – maraton Zumby

Zawsze mi się podobało, gdy widziałam tańczących ludzi. Wszelkie zrywy, flashmoby budziły moją ciekawość, ale nie za bardzo miałam odwagę, by coś z tym zrobić. Aż do maratonu.  Maraton zumby to prawdziwe wyzwanie.  To nie jest jakies tam próbowanie kroków po cichu, w domku, przed lustrem. Człowiek wychodzi ze strefy komfortu. Zapisałam się na charytatywny maraton zumby. A potem przyszły pierwsze okupione potem i łzami zajęcia. Bo się wydaje, że łatwo. G… prawda. Ale tym większa satysfakcja z podjętego wyzwania:) I choć teraz z powodów zdrowotnych opuszczam zajęcia, jest to dla mnie jedyna akceptowalna forma ruchu. Uwielbiam! Nie miałabym tej wiedzy o sobie, gdyby nie spróbowała. Tutaj fota z maratonu z Emilią Kusznir-Mącznik 🙂

 

Zdjęcie z portalu www.wzielonejnews.pl zrobione
przez : www.ewa-photography.com

Wyzwanie nr 3 – Poznań Game Arena

Chciałam zobaczyć koniecznie, czym jest to wydarzenie a przede wszystkim, czym interesują się moje dzieci. W co grają na komputerach. O których  youtuberach mówią. Co to za ludzie Ci youtuberzy? Oglądaliście teledysk  Thunder? Jakbym była w rzeczywistości równoległej. Oto właśnie PGA. Cosplayerzy ujęli moje serca. Ileż zaangażowania, kreatywności! Tak, to świat komercji, technologii, ciągłą pogonią za nowym, ale również świat wyobraźni. Jestem dzięki mojej otwartości, mojemu byciu na TAK,  bliżej moich dzieci.

 

podejmowanie wyzwań

Wyzwanie nr 4 – mecze koszykówki

Nigdy nie ogarniałam koszykówki. Żadnego innego sportu też nie. Mój mąż – fan koszykówki – namówił mnie na mecz. Jeden, drugi, trzeci. Po raz pierwszy w takim stopniu poczułam się dumna z bycia mieszkanką Zielonej Góry. Mamy swoich mistrzów –  Stelmet BC. Mamy świetny fan club a ja poczułam przynależność do grupy. I pierwszy raz wzięłam do ręki piłkę, by porzucać do kosza z synem.

 

Bycie na TAK – hej do przodu- może być zgubne, zwodnicze, ale próbowanie nowych, społecznie akceptowanych aktywności, otwiera nas na nowe możliwości. Na nową jakość relacji i wiedzę o sobie samym. Podejmowanie wyzwań to klucz do znalezienia hobby na całe życie. Żałuję, że tak długo zwlekałam z podejmowaniem wyzwań, próbowaniem nowości. Dopiero teraz poznaję siebie. Lepiej późno niż później 😉

A Wy- zaryzykowaliście kiedyś bycie na TAK, kiedy chcieliście być naprawdę na NIE? Opłacało się podjąć wyzwanie? A może, jak ja, coś odkryliście?

Podziel się :)