Szczęśliwy mózg. Wykorzystaj odkrycia neuropsychologii, by zmienić swoje życie – Rick Hanson – książka, która wiele wyjaśnia

Czy szczęśliwy mózg istnieje? Czy odkrycia neuropsychologii można wykorzystać w socjoterapii?

Socjoterapeuta stawia i weryfikuje hipotezy, trafia w „problem” a potem poprzez działania korygujące odwraca spustoszenie lub zaspokaja potrzeby, te, które w szkole, w domu  nie są zaspokajane. Ale jak to się dzieje, że to działa? Że te ćwiczenia, zabawy, gry mają moc naprawienia zła? Czy my – dorośli ludzie – możemy sami tworzyć okazje o znaczeniu autoterapeutycznym? Czy możemy sami wygenerować szczęście?My – sobie?

Zdaje się, że tak – mamy naukowe dowody na to, że możemy wyłapywać dobre chwile, chłonąć je tworząc w naszych mózgach nowe ścieżki – ścieżki szczęścia, nowe struktury neuronalne. Po przeczytaniu książki Ricka Hansona „Szczęśliwy mózg. Wykorzystaj odkrycia neuropsychologii, by zmienić swoje życie” zaczęłam zupełnie inaczej postrzegać socjoterapię. Zaczęłam też wierzyć, że mogę wyczulić się na dobre chwilę i mówić częściej „jestem szczęśliwa”. Jak konkretnie można stać się szczęśliwym nie tylko od czasu do czasu?

“Niestety z takich przyczyn jak częste wysłuchiwanie krytyki w dzieciństwie wielu z nas jest znacznie lepszymi przyjaciółmi innych ludzi niż swoimi.”

Tak już zostaliśmy stworzeni, żeby być wyczulonym na czyhające niebezpieczeństwa. Mamy w sobie praczłowieka. I reagujemy jak on , gdy ktoś lub coś zagrozi naszym trzem potrzebom: bezpieczeństwa, satysfakcji lub więzi. Żeby zaspokoić te potrzeby stosujemy trzy metody: unikania krzywd, dążenia do nagrody i nawiązywania więzi z innymi. W zwykłych okolicznościach nie reagujemy przesadnie, ale kiedy raz za razem jesteśmy atakowani a nasze potrzeby ignorowane, reagujemy ze zdwojoną siłą i odzyskanie spokoju jest niemożliwe. We krwi krąży adrenalina i kortyzol a organizm przełączył się na tryb oszczędności. Nic nie jest tak ważne jak pokonanie zagrożenia, siły nie są więc dedykowane na takie „błahe” sprawy jak na przykład odporność organizmu. Nie mamy już tych zagrożeń, które miał człowiek pierwotny, mamy za to inne: wyzwania w pracy, kłopoty w domu, wszechobecny stres. Nie wracamy już po „akcji” do krainy szczęśliwości gdzieś wewnątrz nas, bo „akcja” trwa cały czas. Nawet najmniejsze wezwanie jest dla nas bitwą. Mózg wychwytuje wokół nas same zagrożenia i jest w ciągłej gotowości.

Skoro mózg reaguje na zagrożenia, bo taka jest jego natura i jednocześnie uczy się bardzo szybko, to oczywiste jest, że możemy go przeprogramować. Jeśli nauczył się reagować na to, co potencjalnie złe i jeszcze szybciej niż praczłowiek wychwytywać zagrożenie, to wystarczy… No właśnie – wystarczy pochylić się nad tym, co dobre, przychwycić to i przez kilka sekund absorbować. Rick Hanson mówi ze szczegółami o tym, jak działa mózg. Jak tworzą się nowe ścieżki. I jak skupiając się na niedocenianych chwilach, możemy zmusić mózg, by wyczulił się na wszelkie oznaki szczęśliwości. W rezultacie, nawet po „akcji” odzyskamy równowagę, bo mamy tę „szczęśliwą krainę” w sobie.

Uchwycić , to najtrudniejsza część przeprogramowania mózgu na „szczęście”. Socjoterapeuci generują dobre chwile, dając tym samym okazję, do działania na poziomie neuronów. Im więcej powtórzeń, tym większa zdolność do zauważania szczęścia.

“Większość okazji chłonięcia dobra pojawia się bez większych fanfar. Skończyłeś pisanie e-maila, twój telefon działa, masz przyjaciela. Większość dobrych doświadczeń ma stosunkowo łagodne natężenie, na skali od zera do dziesięciu odpowiada im wartość jeden lub dwa. To bez znaczenia. te chwile są wartościowe same w sobie.”

Uważność to klucz do uczynienia nas szczęśliwymi. Zatrzymanie się i kontemplowanie: dobra kawa, miły sms od męża, widok za oknem. Ulotne chwile, jeśli je zauważymy, mają moc uszczęśliwiania. Z czasem zaczniemy zauważać więcej… Nie da się stać się szczęśliwym bez docenienia drobnych rzeczy, praktyka jest tu najważniejsza.

“Przy odrobinie chęci i umiejętności możesz poświęcić codziennie kilka sekund na to, by wpleść te klejnoty [dobre fakty] w materię swojego mózgu, swojego istnienia i swojego życia. Krótkie chwile odprężenia, przyjemności, spokoju, determinacji, radości, refleksji i troski stają się neuronalną strukturą.”

Książka nie jest wolna od terminów z neurologii. W końcu oparta jest na naukowych materiałach. Jest jednak przyjazna dla laika a metafory ułatwiają zrozumienie skomplikowanej treści naukowej.

Ta koncepcja wchłaniania dobrych chwil, zasysania dobra, by przeprogramować mózg, wiele mi wyjaśniła. Nie tylko działanie socjoterapii, ale ogólnie natężenie zaangażowania w jakąś ideę – wchłanianie idei powoduje, że człowiek angażuje się z każdym krokiem bardziej.  Myślę o tej koncepcji nawet w kontekście religii. Mam wrażenie, że z wiekiem ludzie wierzący, bardziej się w wiarę angażują. Nie chodzi tylko o idee – mózg się kształtuje na tym, co mu podajemy. Może zatem trzeba się na tym bardziej skupić? Wychwytywać momenty a nie w tym życiu biec?

Nie wiem, czy książka już jest dostępna w bibliotekach, różnie bywa z nowościami w bibliotece, zwłaszcza z psychologii lub okołopsychologicznych – mam z tym spory problem.  Jeśli książkę kupicie przez któryś z poniższych linków, wesprzecie moją blogerską działalność.

 

Podziel się :)