Studia 50 plus, czyli ciąg dalszy nastąpił
Dotychczas było o studiach 40 plus, a tu zanim się obejrzałam, mogę pisać o studiach 50 plus. No ładnie!
Od razu zaznaczam: wątpliwa sprawa, byś była za stara na studia psychologiczne (choć może na inne – tak). Nie o tym będzie wpis.
To będzie wpis, hmmm, o przyglądaniu się sobie? O starannym wybieraniu?
Tak, o wybieraniu w zgodzie z sobą.
Kiedy się ma te 50 lat (już za chwileczkę, już za momencik), to starannie się wybiera, na co przeznaczyć czas, który pozostał.
Nie ma w tym nic pesymistycznego, jest to bardzo ożywcze spojrzenie na sprawy. Mając właśnie śmiertelność gdzieś z tyłu głowy, łatwiej wybiera się, w co warto inwestować. Nie rozchodzi się tylko o czas i pieniądze.
Przyznam, że myślałam o czteroletniej szkole psychoterapii, choć nie myślałam o niej jeszcze, robiąc studia. Ostatecznie nie zdecydowałam się na taką szkołę i podążyłam całkowicie za sercem.
Myśląc o planach na moją zawodową przyszłość, skupiłam się na tym, czego naprawdę chcę a czego bardzo nie. Odrzucilam wszystkie “warto by”, “opłaca się” i “zarobki” czy “rynek pracy”.
Pytałam samą siebie, jakie książki psychologiczne kupuję i które tematy od lat zgłębiam. Na jakie webinary czekam, jakich kursów wypatruję.
Odpowiedzi nasuwały się same.
Myślałam o tym, że za studia nie tylko zapłacę czasem i złotówkami. Istnieje ryzyko, że coś mogę zaniedbać lub odpuścić, jeśli czasu i złotówek zainwestuję za dużo. Bywało u mnie wcześniej (choć u wielu osób pewnie nie), że mój poziom zaangażowania w jeden obszar, źle wpływał na moje życie. Kto wie, może tym razem dałabym radę żyć w równowadze, tyle że życie pokazało mi, że mam tendencję do pójścia w temat. (Wcześniej byłam tak bardzo w studiach psychologicznych, że wiele odpuściłam ze szkodą dla mojej kondycji.)
Oczywiście, kieruje mną lęk, że to się powtórzy. Ale też świadomość siebie i zwykły realizm. Już byłam w takim miejscu i potrzebuję teraz inaczej.
A co tu kryć, pracuję zawodowo dużo. I lubię mieć sporo luzu. Także na zwyczajne życie, jak oglądanie serialu.
Wyszło mi, że nie mam gotowości na tak dużą inwestycję, jak czteroletnia szkoła psychoterapii. Biegania z pracy (którą bardzo lubię) na praktyki.
Że być może mogłabym online, ale wtedy tylko określony nurt, a ja nie chcę określonego nurtu.
Że chcę w najbliższym czasie chodzić po górach, zwiedzać.
Chce chodzić na pilates.
A przede wszystkim pragnę wiedzy z różnych stron, wielu różnych obszarów, w szerszym, choć może płytszym zakresie (dziwnie brzmi, ale tak to widzę).
Oczywiście marzy mi się bycie specem w jakiejś dziedzinie. Ale tą dziedziną nie jest konkretny nurt psychoterapii a przynajmniej nie żaden z głównych (interesuje mnie raczej III fala terapii poznawczo-behawioralnej, konkretnie zaś ACT). Raczej są to różne narzędzia z różnych nurtów, po które (w większości) mogę sięgać bez konieczności robienia szkoły psychoterapii.
Mogę robić pomniejsze tematyczne szkolenia i kursy, czytać książki, oglądać webinary.
Wszystko, co mnie pociąga, bardzo się ze sobą łączy, wszystko też sprowadza się do związku ciała z psychiką.
Bywa, że przeskakuję z tematu na temat (mózg, traumy międzypokoleniowe, depresja, lęk), potem znów wracam – cały czas w tym samym obszarze związku ciała z psychiką.
Ostatecznie wybrałam: Psychotraumatologię z elementami suicydologii.
Co potem?
Nie wiem.
To ja dziękuję i cieszę się, że jest nas więcej ?
Witam, trafiłam na blog przypadkiem. Jestem właśnie na początku tej drogi... może trochę młodsza, chociaż wiek to ponoć tylko liczba…
Dzień dobry, Tak.
Dzień dobry mam pytanie czy po studiach magisterskich na psychologii można otworzyć prywatny gabinet??? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Tak, od pół roku pracuję jako psycholog. Po 20 latach pracy w korporacjach zmieniłam całkowicie ścieżkę zawodową ?