Studia psychologiczne po czterdziestce

Pytacie mnie w listach, czy mój entuzjazm do studiowania psychologii nie zmalał po tym drugim roku. Jak to teraz wygląda, czy jest ciężko, czy warto…  A w szczególności pytacie, czy dacie radę. 

Bardzo lubię dostawać od Was listy, bo wtedy czuję, że to pisanie ma sens i że szukacie odpowiedzi tak jak ja, zanim zdecydowałam się na studia, będąc w wieku pięknym, ale średnim 😉

Znaczy jest nas więcej 🙂 To my zmieniamy świat i wychodzimy poza schemat, że w naszym wieku już nie wypada.

I od nas zależy, czy nasze dzieci (kolejne pokolenia raczej niż biologicznie nasze), będą spełniać swoje marzenia:)

Czy dacie radę studiować psychologię?

Nie wiem, ale stawiam pytanie –  dlaczego mielibyście nie próbować?  Ja tylko przybliżam Wam pewne aspekty studiowania po czterdziestce 🙂 I mocno w Was wierzę 🙂

Na początek krótkie podsumowanie wpisów o moim wyborze, wątpliwościach  i samych studiach:

Studia psychologiczne – drugi rok

Drugi rok był wyczerpujący i inspirujący. Na drugim roku zaczyna się prawdziwa psychologia. Wszystko powoli układa się w całość: koncepcje osobowości, nurty, jak diagnozujemy, jak tworzymy testy, co sprawia, że ludzie robią to, co robią. Mieliśmy więc:

  • psychologię społeczną
  • psychologię emocji i motywacji
  • psychologię twórczości
  • psychologię osobowości
  • metodologię
  • diagnozę psychologiczną
  • psychometrię

No i oczywiście język angielski, który kończy się na drugim roku i jest mi z tego powodu bardzo, bardzo źle.

Najpewniej coś pominęłam, ale jeśli wybieracie się na psychologię, to zerknijcie do sylabusów.

Zaczynało studia około 60 osób, teraz po drugim roku, jest nas koło 40, raczej mniej niż więcej. Te dwadzieścia osób, to nie tylko ci, co oblali jakiś przedmiot na pierwszym roku (tu mamy wpisy warunkowe), ale raczej ci, którzy zdecydowali się zmienić kierunek, przejść na dzienne, są też dziewczyny, które wzięły dziekankę.

Jakie przedmioty na drugim roku studiów psychologicznych?

Psychometria

Wikipedia podpowiada: mierzenie duszy. Prawda, że ładnie? W praktyce to orka na ugorze 🙂

Na psychometrii budowaliśmy test do pomiaru cechy osobowości – moja grupka wybrała badanie kreatywności u ludzi. Kiedy usłyszałam, że mam zbudować narzędzie do pomiaru cech osobowości, to miałam chwilę załamania.

Wydawało mi się to nieprawdopodobne. Okazało się, że test zbudowałam, i choć zawierał błędy – został oceniony bardzo dobrze.

Zatem już na drugim roku zaczyna się systematyczne rozsyłanie próśb o wypełnienie ankiet – im więcej osób, z różnych grup społecznych, miast, wsi, tym lepiej, ale w praktyce jest tak, że studenci wypełniają ankiety studentom. Na potrzeby studiów jest to akceptowane, no ale prawdziwe narzędzie badawcze musi mieć określone normy wyliczone na bardziej zróżnicowanej próbie.

Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi w teście i którzy, mam nadzieję, wytrzymają kolejne ankiety w przyszłości 🙂

Psychologia emocji i motywacji

To mi przypomina prezentację, jaką na zakończenie psychologii emocji i motywacji przyszło mi i koleżance z roku wygłosić. Miałyśmy zaprezentować jakieś zjawisko związane z motywacją. Takie, które zostało gdzieś ogłoszone, ktoś przeprowadził jakieś badanie.

Olejnik nie mogła sobie podarować anglojęzycznego artykułu o badaniach nad “binge watching”, czyli oglądaniu seriali, będąc w ciągu, czyli kompulsywnie (uderz w stół… tak, oglądam seriale).

Badania zostały przeprowadzone na młodych osobach, studentach, więc badanie nie było wiarygodne (o czym powiedziałyśmy), ale właśnie tak (prócz testów sprawdzających wiedzę) zaliczaliśmy ćwiczenia z tego przedmiotu. Egzamin  zaliczaliśmy testem wiedzy. Podstępnym. Takich nie lubię, ale najwidoczniej muszę się do tego przyzwyczaić.

Jeśli jesteśmy już przy psychologii emocji i motywacji… Jestem rozczarowana poprowadzeniem przedmiotu. Liczyłam na ujawnienie tajemnej wiedzy, który pozwoli mi motywować się bardziej 🙂 Na szczęście wiem teraz, gdzie szukać.

Ten przedmiot pokazuje, że czasami nie otrzymamy tego, czego się spodziewaliśmy. Otrzymałam podstawy, zamiast rąbka tajemnicy, no ale takie właśnie jest studiowanie. Dokopujesz się samemu, wykłady czy ćwiczenia mogą służyć za inspirację do poszukiwań. 

Metodologia na studiach psychologicznych

Metodologia…. zmora studentów. Przedmiot trwał dwa semestry. Tu nastąpił pogrom. Prawdziwy.

Ćwiczenia obejmowały teorię i praktykę na komputerach – w programie SPSS. Tak też zaliczaliśmy ćwiczenia – test i praktyka.

Jeśli chcesz przejść metodologię przysiadając do niej dwa dni przed zaliczeniem czy egzaminem – odradzam. Odradzali też prowadzący.

Siedziałam w domu wykonując zadane ćwiczenia. Gdybym tego nie zrobiła – poległabym. Kilka osób nie zostało dopuszczonych do egzaminu, bo nie zaliczyło ćwiczeń. Na samym egzaminie poległa więcej niż połowa zdających.

Niech to jednak Was nie zniechęca, wśród tych, co nie zdali, byli tacy, którzy o północy dzień przed zaliczeniem, pytali, czy ktoś nie mógłby im tego wszystkiego wytłumaczyć przez skype. Nie widzę tego… o tej porze ludzie w średnim wieku śpią 🙂 Albo, jak ja, oglądają, jakiś serial 😉

Jeśli metodologii uczysz się na bieżąco, nawet jeśli oblejesz, to wiesz, gdzie dzwoni i co musisz poćwiczyć czy douczysz się i jest to do przejścia, nawet jeśli z poprawką.

Jeśli na bieżąco się nie uczysz, to nawet nie wiesz, gdzie dzwoni i trudno potem to ogarnąć.

Psychologia twórczości

Rozczarowująca była psychologia twórczości. Ja – filolog polski – wielbicielka Mickiewicza, czytająca z zapałem wszystkie książki “jak oni tworzą”, nie mogłam uwierzyć, że taki przedmiot odbywał się w ten sposób, że odczytywaliśmy definicje z książek.

I tu, o naiwności!, szukałam wiedzy tajemnej. No ale to nie działa tak, że dostaje na tacy wiedzę tajemną. Na zakończenie test wiedzy i kilkoma pytaniami otwartymi, które jednak dotyczyły definicji.

Psychologia osobowości

Psychologia osobowości – świetny przedmiot, na którym nie tylko robiliśmy sobie test osobowości, ale uczyliśmy się, jak na człowieka patrzą różni przedstawiciele nurtów psychologicznych. Na zakończenie prezentacja – dostawaliśmy do analizy jakąś osobę ( z książki, jest taka specjalna do takich ćwiczeń) i musieliśmy omówić, jak przedstawiciele różnych nurtów podeszliby do jej problemów. Do tego – jak wszędzie test wiedzy. Jak się domyślacie, wiedzy akademickiej, podręcznikowej.

Diagnoza psychologiczna

Diagnoza psychologiczna  – pierwszy wywiad, pierwsza samodzielnie przygotowana diagnoza. Tu już całkowicie integruje się wiedza z różnych przedmiotów, z metodologii, statystyki również. Do zaliczenia – test wiedzy, przygotowanie diagnozy i egzamin – pytania opisowe – na podstawie obowiązujących podręczników.

Chociaż prowadzę bloga, jestem introwertyczna. Diagnoza mnie stresowała. Ale okazała się świetnym doświadczeniem. No i zajęcia z diagnozy skłaniają do refleksji – jakie informacje o mnie wyciągnie psycholog/psychoterapeuta, gdy już poddam się terapii? Nie ukrywam – wszystko odnoszę do siebie.

Język angielski na studiach psychologicznych

Właściwie każde zaliczenie semestru odbywało się podobnie: ćwiczenia z gramatyki i speech. Z tą różnicą, że egzamin miał część “ze słuchu” a speech miał być przygotowany na podstawie podanego wcześniej artykułu.

Bardzo się stresowałam. Wiedziałam jednak, że żeby dać radę, muszę iść w ślady bardziej zorganizowanych koleżanek, i zdać test wcześniej, żeby mi się nie skumulowały zaliczenia. Na koniec zostawiłam speech. Wybrałam temat mi bliski- depresję. Miałam do omówienia 22 czynniki ryzyka depresji, jednak zdążyłam powiedzieć chyba o pierwszych dwóch.

Wiem, że muszę popracować nad rozumieniem języka ze słuchu. Wakacyjne wyzwanie? Wyłączam napisy!

Podsumowując:

  • królowały testy wiedzy, choć były i zaliczenia z pytaniami otwartymi, oraz prezentacje
  • trzeba siedzieć nad książkami
  • to, co początkowo przerażające, okazuje się, jak wszystko, do przebrnięcia

Ile czasu poświęcam na naukę – refleksje osobiste

Nie umiem Wam napisać, ile rzeczywiście spędziłam nad książkami. To oczywiste, że przed sesją więcej czasu, ale dokładnie ile – nie wiem. Jestem z natury leniwa, ale otwarta na wiedzę. Walczę z prokrastynacją i gdy tylko coś muszę, już mi się odechciewa.

Ale poglądowo mogę Wam napisać, że:

  • pracuję w korporacji – praca i dojazd zajmuje mi 10 godzin
  • mój mąż przyjeżdża do domu raz na dwa tygodnie – na trzy dni
  • mam dwóch synów, 15 i 17 lat

Oznacza to, że kwestia organizacji życia domowego nie należy do najłatwiejszych. Sporo pomagają chłopcy i mąż, gdy jest. Jednak studiowania po czterdziestce, w moim przypadku, niesie za sobą rezygnację z różnych spraw.

Gotuję i sprzątam w kratkę na ten przykład. A chciałabym mieć zawsze obiad i posprzątane. Szukam więc sposobów, by to wszystko ogarnąć. Na przykład gotuję w piekarniku 🙂  Nie waham się korzystać z pomocy innych, dzieci.

Odpuściłam ćwiczenia fizyczne, co przełożyło się bardzo mocno na stan zdrowia, o czym pewnie napiszę Wam dokładniej. Miałam plan, by odpuścić trochę naukę, by regularnie ćwiczyć, ale moje błędne schematy poznawcze, nie pozwalają mi na odpuszczenie nauki.

A z drugiej strony, jaki jest sens studiowania psychologii, skoro zdrowie tak podupada, że mogę umrzeć nim skończę studia? To takie smutne refleksje, ale dopadają mnie. No cóż, wróciłam na zumbę, ale zbyt wiele zaprzepaściłam.

Psychologia to jest taki fajny kierunek, na którym uczysz się jak działa umysł, skąd się biorą nasze zachowania, więc umiesz sobie choć trochę pomóc 🙂 Nie chodzi tylko o mnemotechniki, ale motywowanie się, lepszą organizację, itp. Mówiąc krótko: czołganie siebie, kiedy schodzi z oczu ten długoterminowy cel (jestem na studiach pięcioletnich) i już, już masz to wszystko rzucić w pizdu.  Własnie ta wiedza pozwala mi podnosić się, kiedy upadam 🙂

Studia psychologiczne po czterdziestce – moje osobiste wyzwanie w zakresie organizacji

Pierwszy rok obfitował w sporą ilość kserówek, przepisywanie wykładów do worda, drukowanie tego, itp. Ilość papierzysk się mnożyła.

W tym roku drukowałam tylko to, co konieczne. Notatki robiłam ręcznie i bywało, że przepisywałam je na czysto – czasem do worda, czasem też ręcznie.  Wykorzystywałam wszystkie dostępne bloczki, rozdawane gdzieś podczas szkoleń czy wykładów.

Znam też osoby, które uczą się tylko z książek i tak też podeszłam do psychologii osobowości. Sądzę, że nie ma jednej właściwej drogi, każdy musi swoją wypracować. Na pewno warto jednak wiedzieć o mnemotechnikach.

Moim osobistym wyzwaniem w kwestii organizacji było zero waste, tak po prostu:)

Studia psychologiczne po czterdziestce – różnorodność doświadczeń

Ach, i na koniec. Jeśli uczysz się i masz więcej przykładów z życia do powiązania z teorią, którą musisz wykuć, to naprawdę dobrze. Nie twierdzę, że młodzi nie mają doświadczeń lub starsi mają ich więcej. Na pewno jednak różnorodność doświadczeń jest pomocna w studiowaniu psychologii. 

I co jeszcze?

Czytanie, czytanie, czytanie. Nie da się przejść przez studia psychologiczne bez czytania. Mam wrażenie, że psychologia zdominowała moje czytelnicze wybory, jednak na wakacje pozwalam sobie na całkowity reset  i czytam książki inne niż psychologiczne 🙂

Mam jeszcze parę przemyśleń, specjalnie dla kobiet 40 plus, oczekujcie wpisu 🙂

Dajcie znać, koniecznie, koniecznie, koniecznie, czy ten wpis w jakimś stopniu był dla Was pomocny i przede wszystkim, czego jeszcze chcielibyście dowiedzieć się o studiach po czterdziestce lub innych tematach blogowych 🙂

 

Podziel się :)