Styl prowokatywny w terapii i coachingu – Noni Hofner – recenzja książki

By | 7 listopada 2017

Lektura książki  Noni Hofner “Styl prowokatywny w terapii i coachingu” była dla mnie naprawdę inspirująca. Czasem odrobina humoru i dystans pomogłyby mi bardziej w codziennym życiu. Ale nie, ja muszę wszystko na poważnie… Okazuje się, że można wiele dobrego zdziałać opierając terapię na wbijaniu szpileczki tam, gdzie boli.  Na takim koleżeńskim, dobrotliwym przytyku.

Zdystansowałam się do siebie i mam nadzieję, że ilekroć będę  zmagała się  z jakimś mniej lub bardziej wydumanym problemem, będę mogła sobie pomóc właśnie poprzez życzliwą prowokację samej siebie. Bo i tak, jak się okazuje, można. Jest to tak zwane DYI 🙂

Nie tak dawno czytałam książkę o kreatywności. Jej recenzję możecie przeczytać w poście Outside the box. Wyniosłam z niej dla siebie świetną metodę – zamiast szukać rozwiązania problemu, badam jak go pogłębić. I potem działam odwrotnie.

Podobnie jest ze stylem prowokatywnym opisanym przez Noni Hofner. Działa przez pokazanie możliwych scenariuszy, tyle, że w pewnym momencie nie idzie nie dostrzec, że one nasilą problem albo że nie tędy droga.  Osadzony na żartobliwej prowokacji styl, w jakim Noni pracuje, powoduje, że budzi się w człowieku chęć do zmiany czy podjęcia wyzwań.

Na poziomie rozumowego poznania problemu nie dzieje się nic. Gdyby tak było wszyscy bylibyśmy szczupli a przemysł tytoniowy by padł. Przecież rozumiemy zagrożenia płynące z nadmiernego jedzenia, braku aktywności fizycznej i szkodliwości palenia tytoniu. A jednak tak trudno idzie z przejściem na dietę czy rzuceniem palenia. Nie wystarczy wiedzieć, muszą pojawić się emocje. Bez nich nie ma tej iskry powodującej, że się o zmianie myśli.A emocje pojawiają się w stylu prowokatywnym najwyraźniej dość szybko.

Lęk czyha wszędzie. Im więcej człowiek chce czerpać z życia, tym więcej czeka na niego lęku. Kiedy zależy wam na czymś całym sercem i nie chcecie tego stracić – czy to będą ludzie (partner, dzieci, wnuki, przyjaciele), czy też inne wartości (majątek albo praca) – pojawia się ryzyko i łatwiej was zranić. Stąd niektórzy postanawiają nie angażować się już w nic ani nie zadawać się więcej z nikim, aby zminimalizować obawę przed stratą. Udaje się jedynie kosztem jakości życia. Czasami zaś samo życie krzyżuje plany i taki apostoł ostrożności zakochuje się po uszy mimo wszystkich oporów. Niewiele można zrobić w obliczu silnych uczuć.

Jak pracuje Noni Hofner i inni terapeuci prowokatywni? Terapeuta pracujący w tym stylu będzie największym przyjacielem klienta. Przytaknie mu: tak, rzeczywiście w Twoim wieku to komputera lepiej nie ruszać, bez sensu przecież w takim wieku zaczynać coś nowego. Poda na tacy całe mnóstwo argumentów, zrobi to z humorem, takim koleżeńskim humorem.  Znajdzie “czuły punkt” i będzie drążył, wyolbrzymiając sytuację tak, by klientowi nie pozostało nic innego jak zaoponować : aż tak źle nie jest.

W stylu prowokatywnym humor zajmuje centralne miejsce. Terapeuta posługuje się nim na wiele sposobów. Rozmawiając z klientem, ma w oczach figlarny błysk. Uśmiechające się oczy terapeuty przekazują klientowi niewerbalnie fundamentalną życzliwość.

Absurdalne pomysły terapeuty zmuszają do spojrzenia z innej strony. Terapeuta może podsunąć jakiś obraz.  Jak niby po takiej sesji patrzeć na szefową  zwyczajnie, kiedy terapeuta zbudował nam świetny obrazek: oto szefowa, której pracownicy czekają, by w kolejce wejść w jej wielki owłosiony tyłek. No jak? Jeśli klientka swoją postawą, zwieszonym nosem na kwintę, budowała dystans, to kiedy wreszcie się uśmiechnie na widok szefowej, to chyba można mówić  o zmianie? I nieważne, że  klientka przed oczami ma ów obrazek tyłka 🙂

 By zadziałał uwalniająco, śmiech nie może być pogardliwy, zgryźliwy, złośliwy czy nieprzychylny. Bycie wyśmianym należy do najgorszych doświadczeń, jakie można przeżyć.

W książce jest sporo zapisów z sesji. Mnie poruszyła sesja z  siedemdziesięcioletnią kobietą, która miała opory przed korzystaniem z komputera. Może dlatego, że jeszcze nie tak dawno sprawdzałam w wyszukiwarkach hasło “czy jestem za stara na studia”. Teraz chce mi się śmiać z samej siebie 🙂

Istotą stylu prowokatywnego jest ciepły humor, który nigdy nie rani klienta. Celem jest wywołanie uwalniającego, odprężającego i radosnego śmiechu klienta z samego siebie. Żartowanie z absurdów własnego myślenia i zachowania jest najwyższą formą humoru.

Co wyniosłam z książki?  Tak jak przysposobiłam sobie “jak mogę pogłębić problem?” tak przyjmę podejście wyolbrzymienia problemu do granic absurdu. Styl prowokatywny można stosować wobec samego siebie i w codziennych sytuacjach.  Można go również mieszać z innymi stylami.  Śmiech pomaga odreagować – to wiadoma sprawa, ale pomaga też ruszyć z miejsca.

Jeśli podobała Ci się recenzja, zachęciłam Cię do zakupu książki, to kupując poprzez jeden z poniższych linków wspierasz mojego bloga – drobna prowizja od sprzedaży pozwala na jego utrzymanie 🙂

Podziel się :)