Biologia na studiach psychologicznych

Mam nieodparte wrażenie, że biologia na studiach psychologicznych częściowo służy temu, by zrobić odsiew. Nie wiem jak sama przejdę biologiczne podstawy zachowań. Naprawdę nie wiem, a nie należę od osób, które poddają w obliczu nauki. Mało tego, spodziewałam się biologii na bardzo wysokim poziomie.

Z powodu biologii mogłam się nie dostać na psychologię, chociaż wiem, że z przyjmowaniem na studia zaoczne to różnie bywa. Pocieszałam się, że biorą w ciemno 😉  Nie zdawałam biologii na maturze.

Na dodatek z biologii, te więcej niż dwadzieścia lat temu, byłam wiecznie zagrożona, nienawidziłam szczerze. Nie policzyli mi za biologię punktów przy przyjęciu na studia, ale się dostałam. Skoro tak, to zrobię wszystko, by przedmiot biologiczne podstawy zachowań mnie nie pokonał. Nawet gdybym miałam wkuwać. No i…kuję.

Spodziewałam się, że będzie trudno, ale nie aż tak. Tymczasem biologia na studiach psychologicznych to naprawdę ciężka przeprawa.Biologiczne podstawy zachowań prowadzą dla nas wykładowcy z Wydziału Medycznego. Kiedy otwieram książkę Kalata, wydaje się wybrakowana wobec informacji, które muszę przyswoić.

Otwieram Podręcznik akademicki albo jakiekolwiek Wprowadzenie do psychologii i  nie znajdę tam informacji, które powinnam mieć w jednym paluszku, według wykładowców.  Żaden z rozdziałów dotyczących biologicznych podstaw zachowań nie jest tak uszczegółowiony jak to wymaga się na studiach psychologicznych na mojej uczelni. Na psychologii zaocznej.

Chciałam naprawdę przyswoić biologię tak na chłopski rozum. Wiem, że tak można, bo mam alergię i astmę i zdarzyło mi się już czytać podręczniki medyczne. Wiem, że jeśli jest potrzeba, chęć, to jest to wykonalne. Może niekoniecznie z wszystkimi detalami, ale tak, by móc swobodnie opisać proces.

Ale teraz, w obliczu biologii na studiach psychologicznych, czuję jak odpuszczam. Jak zamiast zrozumienia, logiki przechodzę na ciemną stronę mocy: zakuć, zapamiętać, zapić.

Nie odpuszczę budowy mózgu, neuroprzekaźników, hormonów, czyli tego, co w ramach biologicznych podstaw zachowań znajdę w książkach dla psychologów. Ale doprawdy nie chcę wiedzieć, ile jonów potasu czy sodu przechodzi przez błonę komórkową. Nie chcę aż tak dokładnie.

Jeśli ktoś myśli, że psychologia to takie gdybanie, bułka z masłem, małe miki, to grubo się myli. Psychologia to kierunek dla pasjonatów gotowych na poświęcenie. Niektóre rzeczy wchodzą łatwiej, inne gorzej, ale nie jest to kierunek, który można przebalangować. Kolejne roczniki, wśród którym mam znajomych, potwierdzają, że później wcale nie jest lżej.

Mam nadzieję, że biologiczne podstawy zachowań nie staną się przeszkodą na mojej drodze do stania się psychologiem.

EDIT 22.07. 2018

Biologia na studiach psychologicznych nikogo  na naszym roku nie pokonała 🙂 Nie obyło się jednak bez poprawek. Okazało się również, że egzamin był zaskakująco łatwy. Odniesienia do biologii są na innych zajęciach, biologii nie da się wyrzucić z głowy, zakuć, zapić, zapomnieć, choć tak właśnie podeszłam do niektórych, zbyt szczegółowych zagadnień (ile jonów potasu…).

Biologia na studiach psychologicznych jest niezbędna. I wiecie co? Polubiłam biologię. Nie zejdę do szczegółu, ale teraz o wiele lepiej czyta mi się inne książki z psychologii a jako lekturę na wakacje wybrałam sobie “Trupią farmę” 😉

Podziel się :)