10 rzeczy, których nie lubię w lumpeksach

By | 6 maja 2017

Lubię łazić na lumpy, lubię targi staroci i te miejsca, gdzie można coś raczej zdobyć niż zwyczajnie kupić z miliona takich samych rzeczy. Dzisiaj przyszło mi do głowy, że  na lumpach też się wkurzam. Czego nie lubię w lumpeksach?

1. Zapachu

Tu zgodzą się pewnie wszyscy. Niektórzy mówią, że pachnie “lumpem”, wiadomo odzież sprowadzana jest dezynfekowana.

2. Ubrań spadających z wieszaków

Do białej gorączki doprowadza mnie to, że ciuchy nie są dobrane do wieszaków. Ja tu sobie oglądam a z boku coś zawsze spadnie. Kultura każe mi odwiesić ciuch na wieszak, ale irytuje mnie to bezgranicznie.Dlaczego mam się co chwilę schylać? A może olać i się nie schylać? W myśl “przewróciło się, niech leży”?

3. Ubrań ciasno poupychanych

Bo nie można dojrzeć fasonu, trzeba się rozpychać pomiędzy ciuchami. Nie oczekuję minimalistycznego wnętrza i 10 wieszaków na metrowym drążku, ale nadmierna ciasnota mnie irytuje.

4. Słabego oświetlenia

Jakim cudem mam widzieć, co kupuję, jeśli w lumpie oszczędza się na oświetleniu? Mam taki jeden zakątek, miła obsługa i można kupić dobry kawałek materiału, ale podchodzenie do okna, żeby w tym piwnicznym świetle coś dojrzeć i nie kupić czegoś z plamą czy dziurą, to przesada. No ale wracam, bo dobra obsługa.

5. Braku systemu

Nie jestem maniaczką porządku, ale lubię kiedy jest jakiś system. A nie swetry z bluzkami i spodniami razem. A zdarza się. Ale są też lumpy, które nie dość, że mają system rodzaju ciucha, to jeszcze układają je kolorami.

6. Cen z kosmosu

Tak, jest to najgorsza rzecz w lumpach, ceny z kosmosu. Wydaje mi się, że prowadząc lumpeks trzeba mieć jakieś pojęcie o tym, ile nowa koszulka tej marki kosztuje dzisiaj, zwłaszcza, że mamy akurat tydzień przecen w galeriach handlowych. Tymczasem lumpy, te z wycenioną odzieżą na sztuki, żyją jakby w oderwaniu od tego, że za rogiem goni promocja za promocją.

7. Nachalności

Nie lubię i omijam miejsca, gdzie mi się doradza.

8. Bo autobus ucieknie a podłogę trzeba zmyć

Całe moje dorosłe życie pracuję w obsłudze klienta i ani przez sekundę nie dałam klientom odczuć, że autobus mi odjedzie. A dosłownie dojeżdżam do pracy zakładowym autobusem. Tymczasem w lumpach już od godziny 16 zmywa się mopem pomiędzy moimi nogami, chociaż zamyka się o 17 lub 18.

9. Braku wieszaków w przymierzalni

Jak mam przymierzyć cokolwiek, jeśli nie mam gdzie odłożyć torebki czy powiesić kurtki?

10. Nie da się, nie można, nie wolno

Tego nie lubię – żadnej możliwości negocjacji. Pocieszające jest, że teraz zdarza się to coraz rzadziej i można, chociażby dla zachowaniu pewnej handlowej kurtuazji, ponegocjować sobie stawkę.

Chodzicie do second handów? Omijacie szerokim łukiem?

Podziel się :)