Czy poszłabyś sama do kina? Jasne!

By | 26 listopada 2019

Ostatnio koleżanka zadała mi pytanie, czy poszłabym sama do kina. Kiedyś nie, dzisiaj tak. Bo praktykuję na sobie ekspozycję. Ekspozycja w terapii poznawczo-behawioralnej pozwala zredukować lęk. A ja nie chcę żyć w lęku.

Ekspozycja w terapii poznawczo-behawioralnej

O ekspozycji w terapii poznawczo-behawioralnej przeczytałam dawno, dawno temu. Marzyłam wtedy o zostaniu socjoterapeutką, o czym zresztą mówiłam w “Innych, ale nie gorszych”.

Nie czytałam wtedy jeszcze podręczników akademickich, po prostu sięgnęłam po książkę samopomocową “Pokonaj depresję, stres i lęk“.

W terapii poznawczo-behawioralnej jest tak, że trzeba wyjść poza tę słynną strefę komfortu. Żeby zobaczyć, że Twój lęk nie rośnie w nieskończoność. 

Kiedy lęk budzi sytuacja, że możesz się spocić w miejscu publicznym – zmocz pachy wodą i idź. Zobaczysz najgorsze, poczujesz lęk i przekonasz się, że opada. To właśnie jest ekspozycja w terapii poznawczo-behawioralnej. Konfrontujesz się z lękiem.

Nie byłam nigdy w terapii, dopiero szukam swojego terapeuty, ale chciałabym, żeby był to terapeuta z nurtu poznawczo-behawioralnego, bo mocno w TPB wierzę. Bo właśnie w książkach samopomocowych z tego nurtu przeczytałam o ekspozycji i uznałam, że sprawdzę. Bo nie chcę żyć w lęku. I zadziałało.

Lęk nie rośnie w nieskończoność

Kiedyś nie poszłabym do kina sama.  Nie poszłabym sama na imprezę. Bo nie bryluję w świecie i lubię, gdy ktoś swoim zachowaniem wskazuje mi, jak się zachować w sytuacji, w której dotąd nie byłam. Wolałam być w nowej sytuacji z kimś.

Bycie w lęku ogranicza. A przecież ja chcę jeździć w nowe miejsca, chodzić na koncerty, iść do kawiarni poczytać książkę, obejrzeć w muzeum rękopis “Pana Tadeusza” i nie zawsze będzie ktoś, z kim mogłabym iść lub zwyczajnie, wolałabym sama (no ale jak…).

“Nie ma prostej drogi do wolności. Wielu z nas będzie musiało wielokrotnie przejść ciemną doliną, zanim dane nam będzie dotrzeć na szczyt naszych pragnień”

Nelson Mandela

Ekspozycja – co robię?

Zaczęłam sprawdzać sama, czy lęk opada. Zaczęłam stosować ekspozycję, świadomie wybierać trudniejsze ścieżki, żeby było mi łatwiej następnym razem. Jest łatwiej.

Robię to, na co mam ochotę. Mimo lęku. Mimo natłoku myśli (tu bardzo przydaje się ACT)

Gdy ją potem zapytano, dlaczego się na to zdecydowała, odparła: “Bo tak mi się zachciało”.

Bonnie Smith Whitehouse, “O sztuce spacerowania”

Wiecie co?

Każdy taki “wyczyn” mnie wzmacnia. 

Każda prezentacja na studiach mnie wzmacnia.

Każde samotne wyjście mnie wzmacnia.

I bardziej lubię siebie. Jestem z siebie dumna.

 

Czy wybieracie trudniejsze ścieżki? Czy pokonujecie przeszkody?

 

 

Podziel się :)