Uniwersalne postanowienia noworoczne – kilka refleksji

By | 30 grudnia 2019

Jakie postanowienia noworoczne przybliżą nas do wymarzonego JA? Z czego za rok będziemy dumni? Jacy chcemy być za rok?

Przynoszę Wam kilka refleksji na nadchodzący rok. Moich przemyśleń, myśli przysposobionych lub ukradzionych. Choć mam różne postanowienia noworoczne, jedno jest najważniejsze –  postanawiam stawać się lepszym człowiekiem. Codziennie.

Cieszę się na nadchodzący rok. Czuję, że ścieżka, którą idę, jest dla mnie dobra. Ale wiem, że czeka mnie jeszcze sporo pracy. Jeśli psuło się latami, nie da się naprawić w sekundę. Moje postanowienia noworoczne skupiają się wokół ulepszania siebie.  Dla siebie samej, dzieci, innych.

Z czym wchodzę w nowy rok? Czego się uczę (dalej, wciąż, ciągle)?

Postanowienia noworoczne – nawyk uważności przede wszystkim

Postanowienia noworoczne mogą być najróżniejsze, najszlachetniejsze, najpiękniejsze. Ale jest zła wiadomość – bez nawyku uważności nie można mówić o  zmianie.

Bo zmiana to też potknięcia. Żeby się nie potknąć, musisz zauważyć, co się dzieje wokół. W tej chwili.

(Tak, to te oklepane, “tu i teraz”.)

Do czego mi uważność?

  • do sprawdzania, czy jestem na właściwej ścieżce
  • słuchania siebie, w tym ciała
  • słuchania innych, nawiązywania prawdziwych relacji
  • zauważania, gdy uruchamia się nawyk
  • wychwycenia niekorzystnych schematów poznawczych (czy potem pójdziesz w stronę ACT czy TPB, czy inną, to już kwestia drugorzędna)
  • odkrywania wszystkich “skrótów”, na które idziemy: przylepianych etykiet, heurystyk

Jak działa uważność albo raczej, co się dzieje, gdy jej nie ma? Ot, złodziejstwo – ukradłam okulary. 

nawyk podstawowej uważności

Słuchanie ciała – ciało wie najlepiej

Ciągle uczę się słuchać swojego ciała, mam z tym duży problem.

Zacznijmy od oczywistości.  Moje szanse na świetne życie się kurczą (tu żga, tam kłuje). Jak o siebie nie zadbam, to innym też nie pomogę, choćbym była najlepszym psychologiem na świecie.

Ciało mówi, kiedy coś jest nie tak w relacji z inną osobą czy w jakiejś sytuacji. To pomaga w życiu. Pomaga być dobrym psychologiem, ale też zwyczajnie nie brnąć w jakieś bagno.

W moim rodzinnym  domu z dbaniem o siebie nie było najlepiej.  Moje schematy poznawcze nie są zdrowe: dbasz o siebie, jesteś egoistą, chodzisz koło swojej dupy.

Leczenie się z takiego sposobu myślenia jest trudne. Na poziomie logiki wiesz, że to wszystko to absurd: dbanie o siebie pozwala cieszyć się życiem, ale schemat odciąga cię od tej dbałości. Zwlekasz z pójściem do lekarza (do samego końca),  ociągasz się z  umówieniem się na wizyty kontrolne.

Nadchodzący rok to dla mnie wyzwanie. Kontynuuję moje małe “walk at home”. Rok rozpoczynam od rehabilitacji, rozważam odczulanie. Długie zdrowotne przedsięwzięcia…

Dobrze jest, gdy postanowienia noworoczne dotyczą zdrowia. Trzeba jednak wziąć pod uwagę wiele pułapek:

Najważniejsze:

Nigdy nie jest za późno. Patrz, mam 45 lat, jestem na trzecim roku psychologii.

Dobre nawyki, zamiast tych złych

Mam wrażenie, że o nawykach napisałam już tyle, że nikt nie będzie chciał czytać 🙂

No ale jak o nich nie pisać, gdy chcemy coś zmienić?

Zasada z nawykami jest prosta. Nie ma dobrych albo złych. Nawyk to nawyk, ma odciążyć mózg, zaoszczędzić zasoby.

Czy oszczędzamy zasoby, by działać sprawniej na naszą korzyść czy nie, to już inna historia.

Z nawykami trzeba ostrożnie, więc uważność, uważność, uważność…

Cieszę się, że udało mi się odstawić cukier. Ale na tym nie koniec, praca trwa. Zatem nie tylko wyrabiam nawyk “walk at home”, ale także wyrabiam inne, mniej spektakularne, nawyki:

  • miejsce na wszystko, wszystko na miejsce (czy to nie jest z Perfekcyjnej Pani Domu?)
  • zdrowe lunchboxy do pracy

a tępię nieprzydatne, oj tych lepiej nie wymieniać 🙂

Postanowienia noworoczne – warto oszczędzać

Od dłuższego czasu ćwiczę się w oszczędzaniu. To też nie była mocna strona w moim rodzinnym domu. Uczę się tego w dorosłym już życiu. Odnotowuję małe zwycięstwa, jak oszczędzanie na czytnik dla syna.

Nawet takie drobne przejawy oszczędzania, jak wrzucanie każdego piątaka do skarbonki, cieszą mnie bardzo. Na składany rower będzie już z połowa kasy, choć minęły dopiero cztery miesiące.

postanowienia noworoczne - oszczędzanie

Wyzwania

Niektóre mnie cieszą. Jak na przykład wyczytywanie czytnika czy kupowanie książek tylko, jeśli zrobi się dla niej miejsce na półce. Jest w tym ćwiczenie samodyscypliny i szczypta oszczędności a przynajmniej walka z tsundoku.

Co roku  próbuję zrobić jakąś nową rzecz. Może mi się nie spodobać robienie pierogów, ale próbowanie nowych rzeczy naprawdę rozwija.

Z tym próbowaniem… Można podjąć wyzwanie 30 dni. Polecam!

Mam kilka takich miniwyzwań. Na przykład… zacząć perfekcyjnie robić zatoczkę. I upiec jakieś wypasione ciasto, którego jeszcze nie robiłam. Albo w ogóle wypróbować jakiś nowy przepis 🙂

Rzadko, ale z klasą 🙂

postanowienia noworoczne coś nowego

Postanowienia noworoczne związane z czytaniem zawsze są dobre.

Mam dużo książek, których nie przeczytałam. Nie chcę jednak czytać na siłę, wolę podążać za nastrojem. Nie chcę określać ilości książek, które przeczytam. Mam jednak listę, która się rozrasta, dochodzą nowe pozycje, które wynajduję u innych blogerów czy znajomych na facebooku. Mam też książki do recenzji.

Na pewno przeczytam “Ludzie na drzewach”. Być może coś z klasyki, takiej, której przeczytanie obiecywałam sobie na studiach polonistycznych.

Eksperientalizm i mniej, ale lepiej

Miało już nie być o minimalizmie. Jakiś czas temu uznałam, że nie będę minimalistką. A przynajmniej nie taką, żeby ktoś się mógł zorientować, że z minimalizmem mam coś wspólnego:) Więc przestałam aspirować 😉

Kusi mnie jednak znów odgracanie, pójście krok dalej, głębiej. Poczułam niesamowitą ulgę, gdy przed świętami pozbyłam się czterech worków zbędnych ubrań, domowych przydasiów. Miał być żal a odetchnęłam.

Od jakiegoś czasu mocno inspiruje mnie Buy me once. Przy tym chciałabym pozostać.

Podobnie jak przy moim hobby – brytyjskie kubki i sypialnia “paryska”. Idę w stronę mniej, ale lepiej, rzadko, ale z klasą. Przyglądam się obrazom, antykom. Jeśli już mam takie hobby, to może warto, bym pomyślała o tym inaczej – może jeden kubek w roku, ale ręcznie malowany z londyńskiej manufaktury?

Skupiam się na doświadczeniach. Nawet jeśli wymaga to ode mnie pewnej odwagi.

Doświadczeń, jak pisze James Wallman, nie porównasz.  A porównania powodują dużo bólu. Więc doświadczam. Kolejny spektakl z Piotrkiem Nowakiem, kolejny koncert Jamesa Blunta, Kult z Orkiestrą Dętą. Znów… rzadko, ale klasą. 

“Niektórzy wybierają doświadczenia zamiast dóbr materialnych i wciąż są nieszczęśliwi, ponieważ traktują je w taki sposób, w jaki materialiści traktują przedmioty – jako pozycje na liście, które trzeba odhaczyć, i jako coś, dzięki czemu można wywrzeć wrażenie na innych.”

James Wallman, Rzeczozmęczenie

 

Dobroczynność

Jedna z psychologicznych koncepcji mówi, że bezinteresowna pomoc nie istnieje. To, co robimy dla innych, robimy w gruncie rzeczy dla siebie – swojego dobrego samopoczucia.

Ale jakie to ma znaczenie, gdy dzieje się dobro?

Czasami nie wiadomo, co komu potrzebne.  Schroniska zawsze potrzebują kocy i ręczników. Do przedszkola można oddać klocki, do świetlicy socjoterapeutycznej – gry chociażby. Trzeba się po prostu zorientować.

Najbardziej potrzebujący  nie mają internetu – na nic ogłoszenie “oddam” na olx – nie trafi do właściwej osoby, chyba że ma jakiegoś dobrego anioła.

Są inne możliwości.  Wspieranie organizacji złotówkami. Organizacja zgodnie z potrzebami rozparceluje środki.  Ostatnio zdecydowałam się przekazać pieniądze na Wolnelektury.pl. Bo korzystam, wierzę, że to dobra inicjatywa.

Co raz więcej jadłodajni. Szaf wymiankowych. Małe kroki. 

Ponoć najważniejsze, co możemy innym ofiarować, to czas. Rozważam wolontariat w naszej “Babie” . Nie wiem jeszcze, jak pogodzę wszystko, ale może mogę, tylko jeszcze nie wiem jak.

postanowienia noworoczne

Ludzie po prostu są

Uczę się tego, że inni nie są po to, by spełniać moje oczekiwania. Ja też nie jestem po to, by spełniać oczekiwania innych. Moim życiowym zadaniem jest być najlepszą wersją siebie. Dobrym człowiekiem, żyjącym zgodnie ze swoimi wartościami. Żadnych “bo on”, “bo ona”, “bo jest mi to winien”, “bo czemu się tak zachowuje”.

Postanowienia noworoczne i wdzięczność

Przyznam się: nie ufam koncepcji wdzięczności. Przypomina mi się Pollyanna.

“Należy we wszystkim zawsze dojrzeć jakąś dobrą stronę i cieszyć się z niej, obojętnie jaką. […]

– A niechże to! Nie widzę nic, z czego można by się cieszyć gdy zamiast lalki dostanie się parę drewnianych kul! […]

– Zmiłuj się! No, cieszyć się z tego, że tobie nie są potrzebne – triumfowała radośnie Pollyanna. – Widzisz jak to łatwo, jeżeli już wiesz jak!”

Eleanor Hodgeman Porter, Pollyanna

Powoli jednak zaczynam dostrzegać, że wdzięczność pozwala na cieszenie się chwilą. Myślę o takim tekście, który kiedyś przeczytałam – jeśli masz wysokie rachunki za ogrzewanie, ciesz się, bo masz ciepło.

Podobna myśl błysnęła mi wczoraj, kiedy tankowałam moje małe auto. Za bak paliwa i myjnię zapłaciłam prawie 300 zł. Przez rok obywałam się bez auta, ale było mi szalenie trudno ogarnąć dojazdy do pracy, sprawy domu, uczelni, zwykłe życie i w końcu kupiliśmy samochód. Kiedy tak szłam płacić, to miałam myśl, może pierwszy raz w życiu, że płacę, ale mogę załatwić te wszystkie sprawy szybciej, sprawniej, oszczędzam czas, choć tracę pieniądze.

W moich postanowieniach noworocznych jest więc bycie wdzięcznym. Ale nie jak Pollyanna.

Tylko po swojemu.

Czy robicie konkretne postanowienia noworoczne?Czy raczej obieracie kierunek?Dajcie znać, jak to u Was wygląda.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

 

Podziel się :)