Minimalizm w codziennym życiu – co to znaczy?

By | 30 lipca 2020

Jak widzisz minimalizm w codziennym życiu?  Bo dla mnie to narzędzie do ogarniania życia 🙂 Mam nawet swoją instrukcję użytkowania. Ale najpierw będzie o worku. Idziesz?

Jak kupiłam worek, co był nie do zastąpienia

Uwielbiam kajaki. Korzystam, kiedy mam okazję. Czasem tylko raz w roku.

Kilka lat temu wpadłam do sklepu Tchibo i tam zobaczyłam wodoszczelny worek, taki właśnie na kajaki. Coś może z 59 zł. Wtedy miałam  zapał, by na siłę zastępować rzeczy tym, co mam już w domu. Więc wyobraź sobie to poruszenie neuronów w mojej głowie. Jak zastąpić wodoszczelny worek tym, co mam już w domu? Reklamówką? Kupiłam ten worek.

Dopiero w tym roku worek naprawdę się przydał. Brałam go oczywiście na wszystkie kajakowe wypady, ale w tym roku przydał się naprawdę. Na serio.

Bez niego mogłabym pożegnać się z telefonem i paroma innymi drobiazgami. A, i kluczykami do auta.

Wywaliłam się z mężem a potem musiałam ganiać po rzece, by worek złapać. Wszystko w nim zostało suche.

Jak tak po tej rzece ganiałam, to nie czułam nawet bólu w łydce. Dopiero potem się okazało, że ta noga, to jednak cos nie teges, że zielona, granatowa i żółta ostatecznie,  i że te ślady zostaną do końca życia. Taka wyprawa.

Pomyślałam też podczas tej kajakowej katastrofy, że oto nastąpił dzień, w którym TA RZECZ naprawdę się przydała. I jej funkcji nie spełniłaby żadna inna rzecz w moim domu. A przynajmniej żadna z tych, które podsuwały mi w sklepie szalejące synapsy.

Minimalizm w codziennym życiu

Minimalizm w życiu codziennym to zwykłe narzędzie do ogarniania życia, jak wiele innych

Chociaż ten blog zaczynał się od postów o minimalizowaniu, to jednak przestałam zmierzać do minimalizmu w stylu “mam tylko 100 przedmiotów osobistych” i że to i tamto zastąpię tym i tamtym, co już mam. Albo pożyczę od sąsiada. 

Przeszłam zwyczajną drogę minimalizowania. Było więc:

  • sprzątanie szuflad i szaf,
  • wyrzucanie i oddawanie ubrań,
  • oddawanie i sprzedawanie książek.

Były też wpadki takie, jak zakup plastikowych kubków z podobizną Blunta.

Był wkurw, gdy umawiałam się na wymianki lub sprzedaż i ktoś nie przychodził.

Dziś stawiam raczej na to, by żyć zgodnie z potrzebami, spełniać marzenia i traktować minimalizm jako narzędzie.

Nic w tym wielkiego. Nie stoi za tym jakaś wielka idea. Jeno rozsądek, który mówi: mam za dużo, nie korzystam, to sprzedam, oddam, by mieć to, co mnie uszczęśliwia:

Nie uśmiecha mi się pożyczanie suszarki do grzybów czy sokowirówki, bo korzystam tylko kilka razy w roku. Korzystam i to jest dla mnie klucz. Szanuję inne podejście, jednak robię tak, jak mi wygodnie.

Więc minimalizm w codziennym życiu mam, ale na swoich zasadach

A nie wszędzie mi minimalizm pasuje. Czemu? Bo na przykład jestem sentymentalna i trochę zwariowana. Bo zbieram angielskie kubki, czasem i inne brytyjskie rzeczy.  Bo nie wywalę żadnego fragmentu roślinki, który mogłabym przecież ukorzenić.

Więc w moim domu jest wieczny bałagan. Zawsze jestem “w drodze”.

  • stoją pudełka, które wykorzystuję, gdy sprzedaję rzeczy.
  • jest kosz z rzeczami, które sprzedaję.
  • pudła z książkami, do których dokładam książki regularnie – czekają na swojego nowego właściciela

Jako że minimalizm postrzegam jako narzędzie, to i ćwiczę się w jego używaniu.

Czasem mam dosłownie mentalne odciski, bo nie, bardzo nie chcę oddać tej książki, ale przecież do niej nie wrócę, ale w zasadzie to zbieram na coś, czego będę używać z radością systematycznie. Doprawdy, mentalne odciski.

Ćwiczę się w nim, analogicznie, jak ćwiczę się w samodyscyplinie, by rozłożyć pranie zaraz po zdjęciu ze sznurków (3 lata) i wiem, że inni mają to poukładanie pewnie w genach. Ja nie.

A żeby móc zająć się sprawami ważnymi, to te mniej ważne też trzeba ogarnąć, nieprawdaż?

minimalizm w codziennym życiu

A jak jest u Ciebie?

Wierzysz, że minimalizm w codziennym życiu = porządek w głowie?

Kupujesz za dużo? Walczysz z tym? A może olewasz trendy?

Napisz koniecznie, co sądzisz o minimalizmie.

Czekam.

Podziel się :)