Jestem teraz studentką, częściej niż zwykle korzystam z biblioteki. Nie wiem jak na innych uczelniach, ale w naszej zdarzają się książki w fatalnym stanie. Mam nadzieję, że to są marginalne przypadki.
Taki przykład: Historia filozofii.
Nie ołówek, nie przypadkowa plama kawy, która się rozlała utrudzonemu studentowi. Zakreślacz i jechana.
Jak powiedziała kiedyś moja koleżanka z pracy: księżyca nie trzeba, żeby wyć.